TB, około 1999
Na cholerę pisać wiersze
Dzieci denerwować w szkole
Czasy dziś nadchodzą lepsze
Więc studiować fizę wolę
Jak historia nas naucza
Norwid wiersze pisał ładnie
Lecz cóż z tego, kiedy wówczas
Żył za życia swego marnie
Adam, znacie go na pewno
Sławny był niesamowicie
Lecz w dzieciństwie z okna swego
Wypadł, przez co prawie stracił życie
A Słowacki, wątłe chuchro
Całe życie żył w chorobie
Z tego świata odszedł rychło
Kupa mchu na jego grobie
Żaden z nich nie znalazł nawet
Sobie żony. Cóż się dziwić
Która chciała by takiego
Co nie umie się wyżywić?
Więc jak widać na przykładach
Które opisałem wyżej
Lepiej bywać na wykładach
Z matmy, bioli czy też z fizy
Bo na przykład taki lekarz
Ma pacjentów raptem dwóch
Więc trzy noce musisz czekać
Żeby zajrzał tobie w brzuch
Po tygodniu ból zanika
A wraz z nim i twoje życie
A twój lekarz drzwi zamyka
I opala się w Madrycie
Z matematykiem jest lepiej
Życia innym nie odbiera
Choć samemu biedę klepie
Na studentów wpływ wywiera
I teorii tworzy mnóstwo
Kontakt z światem tracąc przy tym
Czasem powie jakieś głupstwo
Narażając się na zgrzyty
Lecz gdy znajdzie już dowody
Na twierdzenia swoje
Kupi ze trzy samochody
I poślubi piękną żonę
"A Fizyka to potęga"
Mój profesor tak powiedział
Z niego głowa przecież tęga
W kulki ze mną by nie leciał
Więc mój cel to być fizykiem
A nie jakimś marnym wieszczem
Lecz by leżeć później bykiem
Cztery lata miną jeszcze!